Obrzędowe obmywanie w Wielki Piątek na ziemi pszczyńskiej

“Wielki Piątek (…) my się zawsze szli myć, do takiej szerokiej przykopy, co tu leciała ta woda czysta. My z bratem, to my lecieli rano o piątej”

Dawniej, znanym i powszechnie stosowanym zwyczajem było wielkopiątkowe obmywanie się. Obmycia należało dokonać przed wschodem słońca w strumyku lub rzece, czyli tam, gdzie woda nie stała, a płynęła. Zwyczaj ten jest ściśle powiązany z przekonaniem, jakoby pojmanego Jezusa prowadzonego na sąd miano wrzucić do potoku Cedron.   

Wielki Piątek (…) my się zawsze szli myć, do takiej szerokiej przykopy, co tu leciała ta woda czysta. My z bratem, to my lecieli rano o piątej. My się tam pultali. To tak obmywać się na zdrowie.
[kobieta, ur. 1933 r., zam. Rudołtowice]

W Wielki Piątek chodzili my się kąpać do rzeki i tam się godało tak: »Rzucali Żydzi Pana Jezusa do rzeki Cedron i pytali go, czy mu zimno nie będzie, a on im odpowiadał: żadnemu zimno nie będzie, kto mękę moją rozważał będzie«. I te słowa się godało, i się wchodziło do rzeki zamoczyć, żeby zmyć z siebie wszystkie grzechy. Ale to się wchodziło do tej wody w nocy z czwartku na piątek. A jak w chałpie było jakie małe dziecko, to się tej wody przyniesło do chałpy, zagrzoło i te małe dziecka się myło, żeby też z grzechu się obmyło.
[kobieta, ur. 1926 r., zam. Zarzecze]

W Wielki Tydzień to wyglądało tak, że po północy, koło drugiej godziny my spali, a dziadek przyszoł i mówi: »Stowejcie«. To było z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek. Według Biblii było tak, że Pana Jezusa pojmali, no i z czwartku na piątek prowadzili go do sądu. I oni go z mostu rzucili do rzeki, on się tam otoploł, oni się z niego śmieli, no i na tego pamiątkę my się niby mieli otoplać w tej krzykopie. Dziadek to celebrował. Tam, gdzie my mieszkali to tam była taka krzykopa. Wtedy to były czyste te krzykopy, teroz to nie idzie tam wleźć. Ale kiedyś tam były ryby, tatarak rósł. Dziadek zawsze z nami chodził i mój brat. Ci młodsi to nie wiem, bo jo się wydała i wyszła z domu. Ale my w konewkach przynosili potem tej wody tym leniuchom. Jak jo była starszo, to byłam jeszcze parę razy z moim synkiem, a potem ta krzykopa była już brzydko i to nie było kaj iść. (…) Dziadek se siodł na brzegu, naprzód galoty podwinął, potem te spodnioki, sebuł się, przeżegnoł się i godoł: »Jak Pan Jezus bez ta rzeka szedł, to Żydy się go pytały: Zima ci? A on im pedzioł, że nie«. I potem właził do tej wody. Taką tradycję ze swojego dzieciństwa pamiętoł i przekazał nam. To było na zdrowie, on nie chorował.
[kobieta, ur. 1937 r., zam. Piasek]

W Wielki Piątek to myto nogi, do Wisły chodzono, aby wszystkie choroby zeszły z wodą. Dziś już tego się nie praktykuje.
[kobieta, ur. 1934 r., zam. Czarnuchowice]