Obrzędy pogrzebowe w Małopolsce

„Do pogrzebu to rodzina przygotowywała [zmarłego], myło się, ubierało w to, co miał.”

Oskar Kolberg, cytując Jana Mączyńskiego, pisał:

Żal życia, bojaźń zgonu, to zwykłe towarzyszki śmierci (…) Gdy we wszystkich innych uroczystościach (…) śpiew, taniec i częstacya stanowią całą ich okrasę, w jednej tylko stypie pogrzebowej, którą pocieszają się po stracie zmarłych, taniec niema miejsca (…) śpiewać nie przestają (…).
[O. Kolberg, Dzieła wszystkie. T. 6, Krakowskie, cz. 2, s. 5]

Niegdyś wszelkie czynności przygotowujące zmarłego do pochówku wykonywała rodzina. Ciało myto oraz ubierano, by następnie złożyć w trumnie:

Do pogrzebu, to rodzina przygotowywała [zmarłego], myło się, ubierało w to, co miał. Ale w jakieś najlepsze ubranie, ciemny garnitur albo sukienkę, jak kobieta. Do trumny wkładało się pieniądze, chusteczkę do nosa, różaniec, książeczkę, coś, co nosił, czy czapkę, czy kapelusz. Obrączek nie wkładało się.
[kobieta, ur. 1939 r., zam. Bobrek]

Następnie czuwano przy zmarłym, paląc świece i modląc się za jego duszę. Do domu schodziła się rodzina i sąsiedzi:

Przychodził śpiewak i od rana do wieczora wraz z rodziną i znajomymi śpiewał.
[kobieta, ur. 1949 r., zam. Brzeszcze]

Po uroczystościach pogrzebowych w kościele lub kaplicy oraz na cmentarzu organizowano w domu stypę, na którą zapraszano krewnych i sąsiadów:

Po pogrzebie to się do domu zapraszało najbliższą rodzinę na kawę i ciasto.
[kobieta, ur. 1939 r., zam. Bobrek]

Stypa była zawsze, w tej chwili wszystko w lokalach się odbywa, ale kiedyś, to w domu, na ciastko, kawę przychodzili ludzie, alkohol też był.
[kobieta, ur. 1949 r., zam. Brzeszcze]

Zawsze rodzina spotykała się po pogrzebie w domu zmarłego, przychodzili na herbatę i nawet nie było tak, że organizowało się stypę. I jak na przykład u sąsiada był pogrzeb, to drugi sąsiad gotował np. bigos. Był bigos podawany albo żur, czasami sama wędlina. Obecnie stypy urządza się w restauracji i zaprasza się więcej osób.
[kobieta, ur. 1955 r., zam. Zator]

Do chwili obecnej dużą uwagę przywiązuje się do żałoby, chociaż niegdyś istniały pewne zasady dotyczące czasu noszenia koloru czarnego; w zależności od stopnia pokrewieństwa z osobą zmarłą:

Żałobę to się rok nosiło po najbliższych, a po dalszych krewnych krócej. Na czarno się ubierano. Dawno były opaski na ramiona, taką wstążeczkę się kupowało i chłopcy mieli na marynarce, a my miały na płaszczach.
[kobieta, ur. 1939 r., zam. Bobrek]

Żałoba była obowiązkowa, po bliskich sześć tygodni. Po najbliższej rodzinie, rodzicach, brat, siostra, to rok była żałoba. Kiedyś to jeszcze była czarna opaska na rękę zakładana i czarna wstążeczka. Teraz tego nie ma.
[kobieta, ur. 1949 r., zam. Brzeszcze]