Rola ojca, matki i dzieci na Śląsku

„Ojciec był autorytetem i nie było gadania. Mama wychowywała, a dzieci miały słuchać i pomagać”

Dawniej w rodzinie był wyraźny podział obowiązków. Każdy domownik miał swoją pracę do wykonania, bez wyjątku, nawet dzieci. Ojciec jako głowa rodziny cieszył się dużym autorytetem.

Ojciec to tam była ważna osoba, co powiedział, to trzeba było słuchać. Ojciec mioł przewodnią rolę.
[kobieta, ur. 1932 r., zam. Pszczyna]

Łojciec… to musiałeś posłuszny być. Do ojca nie było tam jakichś odzywek.
[mężczyzna, ur. 1947 r., zam. Lędziny]

Ojciec był autorytetem i nie było gadania. Mama wychowywała, a dzieci miały słuchać i pomagać. Jak tata zauważył, że nie słuchamy mamy, to w ruch szedł pas lub kij i już każdy wiedział, co ma robić.
[mężczyzna, ur. 1939 r., zam. Goczałkowice]

Główną rolą ojca było utrzymanie rodziny. (…) Ojciec wymagał od dzieci posłuszeństwa, co pedzioł, to było świynte. Wiela on nie godoł, ale jak wejrzoł, to dziecka wiedziały, co chce. Pasek za nieposłuszeństwo też wisioł na drzwiach. Do obowiązków matki należało wiele, prasowanie, pranie, warzynie, dbanie o porządek w domu i wychowanie dziecek. Latem matka pracowała także w polu, pomagając ojcu. Dzieci także pomagały: przy bydle, grabieniu i odwracaniu siana, noszeniu wody ze studni.
[kobieta, ur. 1937 r., zam. Bojszowy]

Ojciec robił na roli, a jeszcze nie roz dodatkowo w hucie czy w kopalni. A matka też robiła na roli, a jeszcze warzyła obiod, opiekowała się nami. Jak ojciec szedł na gruba do roboty, to jeszcze całe gospodarstwo matka musieli zawiadować. Dzieci przede wszystkim miały taki obowiązek, że całe wakacje musiały pasać krowy.
[kobieta, ur. 1924 r., zam. Kopciowice]

Ojciec robił w polu, bo miał gospodarstwo, mama opiekowała się nami, gotowała, sprzątała. Starsze rodzeństwo też się zajmowało młodszym. Dzieci robiły też w polu, zwłaszcza przez wakacje przy żniwach, trzeba było ubierać, krowy pasać.
[kobieta, ur. 1930 r., zam. Kopciowice]

Tata koniem jeździł, w polu robił, sobie i sąsiadom obrabioł. Mama w chałpie porobić, gowiedź odbyć, do pola iść, kopać, suszyć siano. Jo jako mało dziołcha musiała krowy paść, a jo tak nie chciała, to tata mnie tak zbił za to, a siostra młóciła, a jo tak chciała młócić zamiast te krowy pasać, ale tata nie doł się nom zamienić, bo siostra była starszo i miała więcej siły do cepa. Krowy, gęsi, świnie gnałach (…), oj to były czasy. A jeszcze my młodszych pilnowali rodzeństwa.
[kobieta, ur. 1926 r., zam. Zarzecze]