Zielone Świątki w Małopolsce

„Zawsze w poniedziałek palono ogniska koło Soły, szli z muzyką, śpiewem”

Ludowa nazwa Zielone Świątki  odnosi się do jednego z najważniejszych świąt kościelnych – Zesłania Ducha Świętego. Niegdyś dzień ten obfitował w obrzędy o charakterze ludycznym i magiczno-wierzeniowym. Jednym ze zwyczajów było przystrajanie domów zielonymi gałęziami:

W Zielone Świątki to się moiło domy właśnie takimi gałęziami z kasztanów i tataraku. Szło się na tatarak na stawy i tartakiem się moiło. (…) Nie wiem co się później z tym tatarakiem robiło, ale domy były wszystkie wymojone. Na ścianach się przymocowywało i w domach pachło tym tatarakiem.
[kobieta, ur. 1955 r., zam. Rozkochów]

Ponadto na wzgórzach, łąkach i polanach rozpalano ogniska, przy których spotykano się, tańczono i śpiewano:

Jak tu jeszcze było miejsce na tym pastwisku, nie było pozabudowywane, to było zawsze. Już takie chłopcy zawsze brali od któregoś furę, konia jeździli, i do lasu, i zwozili hołde tego wszystkiego. Potem poukładali i to się paliło wieczorem. Nawet czasem, i to było, i tam na Włosieni, i tu, na końcu wsi to tak w jeden dzień robili tu, w drugi dzień zaś, gdzie indziej robili. Było tak przyjęte (…). Zawsze tam znalazła się jakaś harmonijka, śpiewali, młodzi się cieszyli.
[kobieta, ur. 1932 r., zam. Babice]

Paleniu ognisk towarzyszyło palenie „miotełek”, czyli starych palm wielkanocnych. Czasem spalano również zużyte miotły brzozowe, biegając niczym z pochodnią po polach:

Drugi dzień pod wieczór brało się takie stare miotły skrabaki, podpalało się, goniło się po zbożach, to dawno my robili, zbieraliśmy i paliło się to, ci starzy mówili, żeby zboża okadzić, żeby rosły.
[kobieta, ur. 1948 r., zam. Bobrek]

Właśnie mietełki, bo palmy nazywali mietełki, brali chłopcy i nawet takie stare miotły, co się robi z brzozy, i to podpalali i tak wywijali albo z takich pudełek robili na drucie, też wywijali, gonili, śpiewali koło tego ogniska.
[kobieta, ur. 1955 r., zam. Rozkochów]

Obecnie zwyczaj palenia ognisk w drugi dzień Zielonych Świątek jest praktykowany sporadycznie:  

Zawsze w poniedziałek palono ogniska koło Soły, szli z muzyką, śpiewem. Jeszcze dwa lata, a może nawet rok temu palono, teraz już nie wolno palić i już to święto nie jest takie huczne. Przy tych ogniskach śpiewano, był akordeon. Starsze gospodynie upiekły jakieś ciasto, na cały odpust to się już trzy dni wcześniej piekło. Od dwóch lat mamy nowego sołtysa, mieszka po drugiej stronie wsi, ma działkę koło rzeczki i tam cały rok zbiera chrust. Później zaprasza wszystkich z całej ulicy i tam świętują. Sołtys ma już przygotowane śpiewniki, gospodynie zawsze coś przygotowują.
[kobieta, ur. 1952 r., zam. Bielany]