Dożynki w Małopolsce

“ (...) zaczynało się od mszy, jechały kolorowe, ubrane wozy, zaprzężone końmi, konie nawet były przystrojone bibułami, na zielono, na kolorowo, na wesoło”

Pod koniec lata, w sierpniu lub na początku września, odbywa się święto plonów – dożynki, zwane również wieńcowinami.

Kiedy w gospodarstwie skończyły się żniwa, wracając z pola na wozie drabiniastym siedziała gospodyni z grabiami, na których uwiązany był wianek z bibułkami na znak, że u nich zakończyły się żniwa. Gospodarz zaś uwieszał pustą butelkę u bata, że teraz będzie popijocha na zakończenie żniw. Obchodzono dożynki, jak wszyscy zakończyli żniwa i wszyscy w nich uczestniczyli.
[kobieta, ur. 1928 r., zam. Bulowice].

Kiedyś mniej, teraz tak niedawno weszło, że się dożynki obchodzi. Dawniej, ale to w Osieku mam rodzinę i oni mówili, że jak były dożynki, to były wystawy różnych rzeczy, zwierząt: świń, kóz, koni, baranów, to na polu koło szkoły się wszyscy ustawiali, nawet traktory były.
[kobieta, ur. 1960 r., zam. Harmęże]

Uroczystości dożynkowe rozpoczyna zazwyczaj uroczysta msza dziękczynna.

To zaczynało się od mszy, jechały kolorowe, ubrane wozy, zaprzężone końmi, konie nawet były przystrojone bibułami, na zielono, na kolorowo, na wesoło. Deski w wozach były powkładane i tam siedziały całe rodziny. Zajeżdżano na plac i odbywały się tam uroczystości, chyba Koło Gospodyń to organizowało; piwo, alkohol, ciasto. Obecnie są dożynki skromniejsze.
[mężczyzna, ur. 1961 r., zam. Brzezinka]

Dożynki spopularyzowane w II połowie XX w. organizowano zarówno na szczeblu państwowym, jak i na niższych: wojewódzkim, powiatowym, gminnym,  sołeckim:

Były dożynki tzw. urzędowe, że to organizowano w danej wsi pod przewodnictwem sołtysa. Koło Gospodyń pięknie ubrane po krakosku i robiły takie wieńce dożynkowe. No najczęściej były władze powiatowe zapraszane: przemówienia, pieśni, jakieś tam nagrody były.
[kobieta, ur. 1936 r., zam. Babice]

Obchodzono, na wozach jechano w strojach krakowskich. Różne wioski, jednego roku ta, innego inna. (…) Koła gospodyń to organizowały. Przyśpiewki, wieńce, (…) każda wioska. Koło niesie swój wieniec, co jeden, to inny.
[kobieta, ur. 1939 r., zam. Zator]

Podczas święta plonów organizowano wystawę płodów rolnych oraz zwierząt, przygotowywano występy artystyczne oraz kramy z zabawkami.

Dożynki to były bardzo piękne. Były krowy, były świnie, było wszystko. Były występy. Króliki, kury. Tak jakby na jarmarku. To było w Alwerni. Jak tam poszłam, pamiętam, raz z dziewczynami: »idziemy na dożynki, zobaczymy, co to jest«. Bo to, jak takie podlotki, to chciały gdzieś jakiegoś chłopoka zoboczyć abo coś. To se tam leciało się. Buraki były wystawione największe, ziemniaki największe, odmiany różnie. Takie były karteczki, każdy miał, z jakiej miejscowości w ogóle. To musi organizować gmina.
[kobieta, ur. 1950 r., zam. Babice]

Nieodzownym elementem współczesnych dożynek jest wieniec, w skład którego wchodzą:

Wszystkie zboża, kwiatki polne, orzechy do tego, jarzębina, wszystko to, co rośnie. Kwiatki robi się z bibuły albo żywe. W konkursach musi być wszystko naturalne. Formy to korona albo płaski – myśmy [Koło Gospodyń Wiejskich] tym płaskim zrobiły furorę, bo wszyscy robią korony.
[kobieta, ur. 1951 r., zam. Pławy]

My w Kole Gospodyń robimy wieńce dożynkowe – kopki. Robimy z wszystkich zbóż: żyto, pszenica, owies, jęczmień i teraz dochodzi jeszcze pszenżyto. Potem jedzie się z tym wieńcem do gospodarza dożynek i wręcza się wieniec. U gospodarza jest poczęstunek.
[kobieta, ur. 1939 r., zam. Bobrek]