Odpusty na ziemi pszczyńskiej

Jednym z wyjątkowych miejsc na ziemi pszczyńskiej jest drewniany kościółek pod wezwaniem świętego Walentego w Bieruniu Starym, który od zawsze gromadził ludzi z całej okolicy. Odpust odbywa się zawsze w dzień wspomnienia świętego, czyli 14 lutego

Ziemia pszczyńska usiana jest wieloma parafiami i jeszcze większą ilością kościołów. Są wśród nich świątynie starsze i nowsze. Dawniej nie było tak wielu kościołów, a stare parafie miały w swym zasięgu po kilka miejscowości. Było więc czymś normalnym, że wędrowało się na odpust do innego miasta czy wsi. Bywa tak i dziś.

My mamy odpusty w Ćwiklicach, bo to jest jedna parafia. W Rudołtowicach nie ma kościoła. Ani karczmy, ani kościoła.
[kobieta, ur. 1930 r., zam. Ćwiklice]

Powszechnym zwyczajem było jeżdżenie do okolicznych miejscowości na odpusty. Często łączyło się to z zaproszeniem rodziny, która mieszkała w innej parafii.

Jo miała rodzina w Miedzyrzeczu, ciotka to zawsze na odpust zaprosiła. To nom zawsze dobry obiod ugotowała. Szło się do kościoła na tom msze, ale po mszy na obiad, no i posiedzieli, popili, wino miała swojskie.
[kobieta, ur. 1941 r., zam. Wola]

Odpust był ważnym świętem we wsi. Dawniej na obiad zapraszało się całą rodzinę, która schodziła się po sumie.
[kobieta, ur. 1941 r., zam. Grzawa]

W dzieciństwie na odpust do Międzyrzecza jeździliśmy na rowerze lub chodziliśmy pieszo. Dawniej zawsze odbywały się spotkania rodzinne z okazji odpustu, a najbliżsi krewni schodzili się, by wspólnie świętować. Podawano łobiod z roladą, modrą kapustą i kluskami oraz odpustowe słodkości, pierniki, cukierki.
[kobieta, ur. 1937 r., zam. Bojszowy]

Do dziś dnia to pamiętam, jak tata mnie zabierał na rower i co roku jeździliśmy do Brzeźców na odpust.
[kobieta, ur. 1941 r., zam. Wisła Wielka]

Jo do Goczałkowic po bosaku przez pola chodziła na świętej Anny. Chodziło się tylko pieszo. Nie było autobusów, samochodów ludzie nie mieli.
[kobieta, ur. 1944 r., zam. Łąka]

Odpusty to było chyba największe święto. My bryczką jeździliśmy do Pielgrzymowic na odpust. Tam jest kościół świętej Katarzyny, ale odpust był w lato. Do Jankowic na świętego Izydora. Piechotą chodziliśmy do Wisły Małej i do Brzeźc, żeby pooglądać budy, kupić jakieś maszkety.
[kobieta, ur. 1952 r., zam. Studzionka]

Toć, my jeździli każdy rok do Łąki. Rano to my szli piechty, a we wieczór to nas ujek na fura zapakował i nas przywiózł. Bryczki nie mioł, bo mioł jednego konia. Potem to już się pojawiły autobusy, to się jeździło.
[kobieta, ur. 1932 r., zam. Pszczyna]

Jeździłam do Bojszów, do Bierunia, do Lędzin na odpusty, za rzekę nie. I to wcale nawet nie musiało być do rodziny, tak się szło albo jechało, żeby se ciastek kupić abo czego.
[kobieta, ur. 1942 r., zam. Chełm Śląski]

Jeździli my na somsiednie odpusty. Dzisiej już się mało jeździ.
[kobieta, ur. 1945 r., zam. Góra]

Jednym z wyjątkowych miejsc na ziemi pszczyńskiej jest drewniany kościółek pod wezwaniem świętego Walentego w Bieruniu Starym, który od zawsze gromadził ludzi z całej okolicy. Odpust odbywa się zawsze w dzień wspomnienia świętego, czyli 14 lutego.

W dzieciństwie jeździłem na odpust do Bierunia Starego do kościoła pod wezwaniem świętego Walentego.
[mężczyzna, ur. 1948 r., zam. Bojszowy Nowe]

Czasem do Bierunia do Walencinka to my lecieli sami jako dzieci.
[kobieta, ur. 1924 r., zam. Kopciowice]

Bywało też tak, że ludność zamieszkująca blisko Wisły wyprawiała się na odpusty na druga stronę rzeki.

Jeździłam z mamą na odpust do Oświęcimia, gdyż moja mama miała tam dalszą rodzinę.
[kobieta, ur. 1931 r., zam. Bojszowy Nowe]

Do Libiąża ze sąsiadką. Pieszo się chodziło, autobus nie jeździł. Przez most, przez Chełmek, i przez las, i był Libiąż. Wtedy był jeszcze most.
[kobieta, ur. 1934 r., zam. Chełm Mały]

Chodzilimy piechty do Kaniowa, bez Wisła zawsze my szli do Ćwiklic, do Wisły, do Miedźnej. Często się chodziło na odpusty.
[kobieta, ur. 1939 r., zam. Rudołtowice]

My chodzili do Bestwiny zawsze 15 sierpnia. (…) Za rzekę my głównie chodzili do Bestwiny, Bestwinki, Kaniowa.
[kobieta, ur. 1933 r., zam. Rudołtowice]

Dawniej odpusty wyglądały trochę inaczej niż jest to współcześnie. Pewne jest to, że kiedyś były świętowane w szerokim gronie rodzinnym.

Nie było tela budów, wiela teraz jest. Te pierniki przeważnie były. Ludzie wtedy kupowali, bo nie było w sklepie.
[kobieta, ur. 1939 r., zam. Bieruń Stary]

Kiedyś były atrakcje, karuzele zjechały, łodzie-huśtawki, strzelnice były. Każdy kawaler miał za punkt honoru ustrzelić coś swojej ukochanej.
[mężczyzna, ur. 1947 r., zam. Jedlina]

Odpusty jak robili! Poprzyjeżdżali znajomi, ciotki, ujki poprzyjeżdżali, bo łodpust jest w Międzyrzeczu. Tak się cieszyli, że… i tańczyli, i śpiewali, i wszystko robili, i jeszcze było zakrapiane. To było tak wesoło!.
[mężczyzna, ur. 1947 r., zam. Lędziny]

Dawniej bud było mniej, z rodziny przyjeżdżali i odpust to była taka uroczystość u nas, wszystkie wujki i ciotki z mamy strony.
[kobieta, ur. 1945 r., zam. Góra]