Pierwsza Komunia Święta na ziemi pszczyńskiej

“Matka chrzestna i ojciec chrzestny byli zapraszani na obiad, poza nimi nikt więcej. Nie piło się alkoholu, wręcz było to zakazane”

Do lat 60. XX w. przyjęcia komunijne nie były obchodzone tak hucznie, jak dziś. Pierwsza komunia święta była traktowana przede wszystkim jako przeżycie duchowe i religijne.

Kościół parafialny był w drugiej wsi, trzeba było iść do niego przez las, pieszo. Ja swoją sukienkę dostałam od sąsiadki, bo jej córka rok wcześniej szła do komunii, a była jedynaczką. Rodzeństwo strój komunijny nosiło po sobie. (…) Po mszy był uroczysty obiad, a popołudniu szliśmy jeszcze na nieszpór.
[kobieta, ur. 1931 r., zam. Bojszowy Nowe]

Był mundurek czarny, szyty na miarę. Dziewczyny miały suknię po kolana, na głowie wieniec mirtowy, świeca, książeczka do nabożeństwa, różaniec. Chłopiec miał w butonierce mirt.
[mężczyzna, ur. 1947 r., zam. Jedlina]

Chłopcy mieli czarne marynarki i krótkie ciemne spodenki, białe podkolanówki i czarne buty. Bogatsi to jechali do komunii bryczkami, a biedni szli na piechotę, popołudniu były nieszpory, tak jak teraz to jest.
[mężczyzna, ur. 1953 r., zam. Bieruń Nowy]

Byłam ubrana w białą sukienkę, wianuszek z merty, świeczka owinięta wieńcem z merty. Sukienka miała falbanki na dole, ładnie uszyta, krótka przed kolana, białe pończochy. Matka chrzestna i ojciec chrzestny byli zapraszani na obiad, poza nimi nikt więcej. Nie piło się alkoholu, wręcz było to zakazane. Po komunii razem z mamą i siostrami chodziliśmy na nabożeństwa majowe przez cały tydzień.
[kobieta, ur. 1930 r., zam. Kopciowice]