Potrawy wigilijne na ziemi pszczyńskiej

„Jak byłam mała na wieczerzy podawano śledzie opiekane i na kwaśno, ryby były drogie, karpie pojawiły się w 1968 roku”

Współcześnie trudno wyobrazić sobie wieczerzę wigilijną bez smażonego karpia. Jednak nie zawsze tak było. Dawniej miejsce karpia zastępowały, występujące pod dostatkiem w okolicznych rzekach, inne ryby lub śledzie.

Jak byłam mała na wieczerzy podawano śledzie opiekane i na kwaśno, ryby były drogie, karpie pojawiły się w 1968 roku.
[kobieta, ur. 1947 r., zam. Frydek]

Oprócz tradycyjnej ryby [karpia] u mnie w domu na stole wigilijnym był jeszcze opiekany śledź. Matka sama go przyrządzała, a po te śledzie jechaliśmy wszyscy do Pszczyny.
[kobieta, ur. 1931 r., zam. Bojszowy Nowe]

Były śledzie w śmietanie. Zwykłe solone śledzie w śmietanie, z cebulą, z liściem i zielem angielskim.
[kobieta, ur. 1939 r., zam. Goczałkowice Zdrój]

Obok ryby na stole wigilijnym pojawiały się też inne potrawy. Nie zawsze było tak, że musiało ich być dwanaście. Częstymi zupami były żur, grochowa i fasolowa.

Dawniej nie było dwunastu potraw, jadło się zupę grzybową, grochową, ziemniaki, karp zawsze był, makówki, kompot z suszu.
[kobieta, ur. 1951 r., zam. Bojszowy]

We Wigilię na wieczerzę jadło się fazol, kapustę z grochem, groch, kompot z suszu, żur, grzyby, ryba, makówki.
[kobieta, ur. 1934 r., zam. Czarnuchowice]

Jedliśmy też ziemniaki, gotowaną kapustę z grochem, siemienotkę i szałot. Piliśmy kompot owocowy ze śliwek i jabłek.
[kobieta, ur. 1931 r., zam. Bojszowy Nowe]

Warzyło się zupa z grochu, ryba, kartofle, kapusta, kompot ze śliwek zaciągnięty tym czornym piernikiem, zupa ze suszonych śliwek, ususzony i potarty piernik.
[kobieta, ur. 1942 r., zam. Chełm Śląski]

Żur, ziemioki, makówki, groch z pieczkami, kapusta kiszono, kapusta zasmażano, śledzie w śmietanie, ryby, kołocz z makiem, serem i z posypkom, do picia był kompot z pieczek.
[kobieta, ur. 1953 r., zam. Miedźna]

Na wieczerzy był żur z grzybami, groch, ryba, śledzie w śmietanie, makówki. Ludzie robią moczka, jo czegoś takiego nie lubia i tego żoden nie chce. Jo pamiętom, że do tej moczki był ekstra piernik.
[kobieta, ur. 1945 r., zam. Góra]

Niezmienne na stołach pojawiają się makówki. Coraz rzadziej podawana jest moczka, czyli gotowane danie na bazie owoców, piernika i bakalii.

Przepis na moczkę:

Robi się ze wszystkich owoców na świecie, wszystko się kroi. Suszone i świeże, kroi się migdały, orzechy, rodzynki, suszone jabłka, gruszki, śliwki, morele. Gotuje się z marchewką. I trzeba to osobno gotować, bo śliwka się szybko ugotuje, a gruszkę trzeba długo gotować, suszone jabłko też dłużej (…), a potem się to zlewa. Do tego jest piernik rozmoczony, czekolada (…), zmiksuję to (…), do tego zasmażka z masła. Trzeba pilnować, bo jak się da piernik i się nie miesza, to się może przypalić. Do tego czekolada, pomarańcze, mandarynki, sok z cytryny. A potem daję truskawki z kompotu, agrest, śliwki. Wszystko wlewam. Jak mało słodki, to dosłodzić trzeba, posolić trzeba. Dużo roboty, bo wszystko trzeba pokroić na drobne kawałki.
[kobieta, ur. 1930 r., zam. Ćwiklice]

Przepis na makówki:

Chałkę kroiło się na kromki, zalewało się mlekiem, a jeszcze wcześniej makiem. Jo sypała. Jo jeszcze do dzisiaj… ułożę, zasypiem, ułożę, zasypiem. (…) Ukłodom, sypie makiem, sypie cukrem (…), posypie orzechami, rodzynkami. (…) Maku nie gotujem. Potem gorącem mleko prosto z pieca, masła dam do mleka, cukru. Przekładało się aż do zapełnienia miski.
[kobieta, ur. 1939 r., zam. Goczałkowice Zdrój]