Topienie marzanny w Małopolsce

„Topienie Marzanny to zazwyczaj organizowała szkoła i przedszkole”

Postać marzanny nieodłącznie kojarzona jest z nadejściem kalendarzowej wiosny. Marzanna to słomiana kukła, najczęściej ubrana w spódnicę, bluzkę i chustkę:

Wszystkie drzewa jesienią były otulane słomą.  Na wiosnę rozbierano to z tych drzew, ściągano tą słomę i wiązano u góry. Na kij to nasadzano. Dorabiano jej nogi i ręce. Taką kukłę robiono. Wstążki, chustkę na głowę.
[kobieta, ur. 1950 r., zam. Kęty]

Dawno, z 50 lat temu już był zwyczaj topienia marzanny. (…) Kukła była robiona ze słomy, ubrana jak po krakowsku.
[kobieta, ur. 1941 r., zam. Rozkochów]

Marzanna uosabia śmierć, choroby i zimę, dlatego uważano, iż należy się jej pozbyć, aby przyroda mogła się odrodzić.

Topienie Marzanny to zazwyczaj organizowała szkoła i przedszkole. Jak córki były w szkole podstawowej, to też robiły marzannę, ja im pomagałam i szłyśmy nad taką mini rzeczkę za domem. Tam wrzucały tą marzannę, ale ona raczej nie płynęła, bo tam bardzo płytko było.
[kobieta, ur. 1952 r., zam. Bielany]

Uosobienie zimy najczęściej palono lub topiono, wrzucając do rzeki:

Przygotowywało się w przedszkolu kukłę i w pierwszy dzień wiosny szło się nad Sołę ją utopić.
[kobieta, ur. 1945 r., zam. Nowa Wieś]

Rzucali do Młynówki, wszyscy szli razem. Ze szkoły to dawno robili marzanki i na wodę puszczali.
[kobieta, ur. 1930 r., zam. Brzeszcze Bór]

Współcześnie, pomimo prób podtrzymywania zwyczaju przez Koła Gospodyń Wiejskich, szkoły i przedszkola, obrzęd topienia marzanny jest coraz rzadziej spotykany.

Szkoły to organizowały. Ale to już w tej chwili zanikło. Jeszcze po miastach się zdarza, ale tak to nie.
[mężczyzna, ur. 1935 r., zam. Babice]

Było topienie marzanny, dopóki nie zabronili. Tu u nas szkoła zabroniła topienia marzanny na Przemszy, a to się odbywało normalnie, tradycyjnie, co roku wychodziły dzieci na mostek, topiły tą marzannę, przychodziło pół szkoły.
[mężczyzna, ur. 1947 r., zam. Chełmek]