Utoplec – demon wodny ze śląskich podań ludowych

Utopce przeważnie straszyły, robiły dowcipy i „powodziły”, czyli sprawiały, że człowiek błądził po mokradłach i lasach, nie umiejąc trafić do domu.

Utoplec, zwany również utoplem lub utopkiem to postać z folkloru śląskiego. Opowieści i podania o tym demonie wodnym są wciąż żywe w opowieściach i podaniach ludowych po śląskiej stronie Wisły, a konkretnie na terenie ziemi pszczyńskiej.

Są tu historie o utopcach nad Wisłą. Mówili kiedyś, że jakiś utopiec chodził nad Wisłą, ale ja już nie przypominam tego sobie.
[kobieta, ur. 1930 r., zam. Ćwiklice]

Utoplec siadał pod mostem na Gostyni i jak my chcieli w dzieciństwie jechać na targ furmanką do Oświęcimia, a [rodzice] nie chcieli nos zabrać, to nos straszyli, że pod mostem siedzi utoplec i… »jak bydziesz tam przejeżdżoł, to go bydziesz musioł gdzieś pocałować«. Nagus taki, szkaradno postać.
[mężczyzna, ur. 1941 r., zam. Bojszowy]

W dawnych czasach okazji do opowieści o różnych „straszkach” było wiele. Najczęściej snuto je podczas długich jesiennych i zimowych wieczorów, szczególnie podczas darcia pierza.

Jak miałem 11 lat – nie było telewizora, radio miał może co dziesiąty we wsi – to panny się zbierały na darciu pierza. Tam były godki: wszystkie pannice poobgadywane, która wychodzi za mąż, co która zbroiła. A potem, jak już brakło tematu, to się przechodziło do straszenia dzieci. Były straszki, utopce, tu straszyło, tu czymś trzęsło, tam się coś przesuwało, tu ktoś ryczał jak wół. Myśmy szli spać ze strachu”.
[mężczyzna, ur. 1947 r., zam. Jedlina]

Utopce przeważnie straszyły, robiły dowcipy i „powodziły”, czyli sprawiały, że człowiek błądził po mokradłach i lasach, nie umiejąc trafić do domu.

Były takie miejsca, gdzie mówili: »ale mnie powodziło«. Szedł, może był wypity i nie potrafił trafić do domu, i mówił, że go Utoplec prowadził koło stawów. Było takie miejsce między Jedliną a Bojszowami, o którym mówiono: »tam nie chodź, bo tam powodzi«.
[mężczyzna, ur. 1941 r., zam. Bojszowy]

Był krewny taki, to on podobno powiedział, że też poszedł o jedenastej do domu i że go Utoplec powodził. Chodził cały czas gdzieś po wodzie i jak się ocucił, to była czwarta godzina, bo już było widno, i cały był umoczony.
[kobieta, ur. 1939 r., zam. Bieruń Stary]

Niestety kolejne pokolenia coraz mniej znają postać tego demona wodnego. Przerwany został łańcuch relacji ustnej i wielu ludzi zna utopca tylko z książek, a nie z opowieści swoich przodków.