Wesele w Małopolsce

„Wesele trwało przeważnie dwa dni, bo pierwszy dzień wesela, a drugi to poprawiny”

Czerwiec jest obecnie jednym z najbardziej popularnych miesięcy na zawieranie związków małżeńskich. Niegdyś jednak małżeństwa zawierano przede wszystkim jesienią lub też w okresie karnawału. Miesiące wiosenno-letnie, z uwagi na nawał prac gospodarczych, nie były dobrym czasem na organizację wesel, choć i w tych terminach dochodziło do ożenku.

Na jesień, po zbiorach się przeważnie robiło. W maju to mówili, że nie wolno brać ślubów.
[kobieta,  ur. 1949 r., zam. Harmęże]

Wesela były kilkudniowe i nie zawsze odbywały się w soboty:

Wesele trwało przeważnie dwa dni, bo pierwszy dzień wesela, a drugi to poprawiny. Dawniej to obojętnie było, w jaki dzień tygodnia było wesele. Ciotka moja jedna miała wesele tak chyba we wtorek, ja była wtedy do niesienia welonu, miałam może z cztery lata.
[kobieta, ur. 1939 r., zam. Podolsza]

Na ucztę weselną zapraszano wiele osób: krewnych, znajomych, sąsiadów. Aby pomieścić wszystkich gości, na podwórzu rozstawiono stoły i ławy oraz organizowano miejsce do tańców:

Na moim weselu było 225 osób. Wesele było w domu i na podwórku, były pożyczone namioty od wojska. Zabawa była dwudniowa. Najlepsza zabawa to były poprawiny, bo ludzie już się poznali i te żarty były swawolniejsze. Wyjątki były tylko jak były wesela jednodniowe.
[kobieta, ur. 1955 r., zam. Zator]

Przyjęcie często organizowano jednocześnie w domu pana młodego i panny młodej, a potańcówkę w wiejskiej izbie lub remizie:

Dawniej panna miała swoje wesele, a pan młody swoje wesele. Pan młody miał swoich gości, panna swoich, a potem wspólnie się szło na zabawę do takiego domu, gdzie teraz jest sklep. Potańczyło się tam i wracało do domu na kolację, każdy szedł do swojego. Ci, co bawili się u pana młodego, to szli do pana młodego. (…) Synowi to robiłam w domu, byli wszyscy. Na podwórku był podest do tańczenia. Orkiestra zawsze była całą noc. Było ich z pięciu, bęben, harmonia, skrzypce.
[kobieta, ur. 1925 r., zam. Chełmek]

Wszystko, co niezbędne do jedzenia przygotowywały dużo wcześniej zatrudnione kucharki, którym pomagała żeńska część rodziny:

Kucharki gotowały na wesele, ciotki, kuzynki pomagały, cały tydzień się przygotowywało, w piwnicach, w studniach się trzymało jedzenie, bo przecież lodówek nie było.
[kobieta, ur. 1944 r., zam. Jawiszowice]