Wielka Sobota w Małopolsce

„Jajka, sól, pieprz, buraki z chrzanem. Była szynka, swojska kiełbasa, ziemniak jeden surowy na to, żeby go wsadzić do ziemi, żeby był rok dobry”

Wielka Sobota dzień poprzedzający kościelne uroczystości Zmartwychwstania Chrystusa, nieodłącznie kojarzony jest z obrzędem święcenia pokarmów. Nie zawsze jednak „święcone” miało miejsce w sobotę. Mogło również odbyć się w niedzielę po rezurekcji. Jak czytamy w Dziełach wszystkich Oskara Kolberga:

W Sobotę wieczorem lub w Niedzielę z rana (…) przybywał kapłan z parafii dla poświęcenia wielkanocnych zapasów (…) święcone (…). Zastawiano niem stoły ogromne, ciągnące się wzdłuż sali jadalnej.
[O. Kolberg, Dzieła Wszystkie,  Krakowskie cz. I, s. 281-282]:

Dziś święcenie pokarmów ma miejsce w sobotę. Gdy w miejscowości znajduje się kościół, poświęcenie pokarmów odbywa się zazwyczaj w świątyni. Jednakże pokarmy święci się również przy krzyżach i kapliczkach, przy których gromadzą się wierni w oczekiwaniu na kapłana.

Sobota to święcenie. No musiał być baranek z cukru, jajka, ziemnioki, pętko kiełbasy, masło, sól, pieprz, buraki czerwone z chrzanem, szynka. Jajka były farbowane przeważnie w cebuli albo w życie młodym na zielono. Święcenie było po krzyżem, co ten krzyż przy drodze stoi, ksiądz przyjeżdżał. Z całej wsi się schodzili.
[kobieta, ur. 1936 r., zam. Jankowice]

Jak u nas nie było tego kościoła, to ten ksiądz przyjeżdżał na jedną godzinę i była jedna godzina u nas, przykładowo daje, że na dwunastom i wszyscy my szli pod kaplicę.
[kobieta, ur. 1942 r., zam. Zagórze]

Zdarza się, iż poświęcenie pokarmów ma miejsce w prywatnym domu, przy szkole lub domu kultury:

[w] Olszynach zawsze przyjeżdżał ksiądz i było święcenie przy szkole, tam gdzie teraz przedszkole, a potem, jak zrobiły się takie ruchy, że krzyże ściągali, wszystko, nie wolno było przy szkole, tak zaczęliśmy; taka pani jest u nas naprzeciwko krzyża, co jest koło stodoły przy drodze, to się mówi na Górce u Zosi, my święcili; do dzisiejszego dnia przejeżdża tam ksiądz (…).
[kobieta, ur. 1951 r., zam. Olszyny]

Współcześnie pokarmy do poświęcenia nosi się w koszykach. Dawniej niesiono je także na talerzach, w serwecie albo misce:

Do święcenia chodziłam jako dziecko z mamą. Niosło się chleb na serwetce i po kawałku mięsa, buraczków, trochę octu. (…) Teraz robimy mały, symboliczny koszyczek z chrzanem, octem, solą i po kawałku wędlin.
[kobieta, ur. 1944 r., zam. Wołowice]

Święcone nosiło się wtedy w płóciennych torbach, a nie w koszykach. (…) Święconego musiało wystarczyć na dwa dni dla całej rodziny, taka dziesięcioosobowa rodzina jak my, to się gotowało trzydzieści jaj, zabierało się tą specjalnie przygotowaną szynkę, dwa kilogramy kiełbasy zrobionej we własnym zakresie, pół dużego bochenka chleba, sól, masło w miseczce dekorowane mirtem, chrzan, (…) baranek upieczony w dużej formie i babka świąteczna.
[kobieta, ur. 1945 r., zam. Brzeszcze]

Wśród pokarmów zanoszonych do poświęcenia najważniejsze były jajka:

Nie było tych malowideł tak, jak teraz są różne, to my zawsze liście z cebuli się zbierało wcześniej. Nawet na zielono to się zafarbowało tym w życie, bo żyto wschodziło, już było takie zieloniutkie, albo w bibule. Nie było takich pisanek cudownych, jak teraz są, ale kolorowe były jajka.
[kobieta, ur. 1943 r., zam. Babice]

W niektórych miejscowościach w Małopolsce do dzisiaj święci się również ziemniaka:

Jajka, sól, pieprz, chrzan biały już zrobiony, buraki z chrzanem. Była szynka, swojska kiełbasa, ziemniak jeden surowy na to, żeby go wsadzić do ziemi, żeby był rok dobry.
[kobieta, ur. 1950 r., zam. Babice]

Zawsze święciliśmy sól połączoną z pieprzem […], buraczki z chrzanem musiały być oświęcone, masło, ziemniaki do sadzenia musiały być.
[kobieta, ur. 1951 r., zam. Olszyny]

Po poświęceniu ziemniaki przechowywano, aby w momencie sadzenia kartofli na polu zasadzić również te poświęcone, co miało zagwarantować dobre plony:

Zawsze dawało się ziemniaki – surowe, małe ziemniaczki, dwa lub trzy, i te ziemniaki po poświęceniu, po świętach mama czy tata zabierali. One były przechowywane w piwnicy do sadzenia.
[kobieta, ur. 1955 r., zam. Zator]

Trafiał do ziemi podczas wiosennego sadzenia, żeby zbiory były dobre.
[kobieta, ur. 1941 r., zam. Rozkochów]